Książka Piękne umysły. Opowiadania dla mądrych dziewczynek autorstwa Sosnowska Dorota, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie . Przeczytaj recenzję Piękne umysły. Opowiadania dla mądrych dziewczynek. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze! Wendeta: Najpięknieszy dzień w życiu +18. 30 Lip 2012 Czytałam wiele opowiadań o tej parze, ale w każdym fanficku Oprócz mnie Draco miał pod sobą jeszcze dziesięciu pracowników w Jego erotyczne podboje były wręcz legendarne, na co ja tylko prychałam. Będąc jeszcze w szkole, nigdy nie miałam z nim większych styczności, co Musi się skończyć czas sentymentalnego opowiadania o pontyfikacie Jana Pawła II, pora sięgnąć w głąb – powiedział metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz podczas konferencji “Karol Wojtyła wobec wyzwań PRL”. Dodał, że postawa Karola Wojtyły wobec PRL jest jednym z ważnych kluczy odkrywania tego pontyfikatu. Przychodzi ksiądz Rydzyk pod bramę Nieba. Spotyka św Piotra i mówi: - Wchodzę do Nieba. Na to św Piotr: - Nie, nie może ksiądz. Nie mam księdza w rejestrze. How to say Panie Piotrze in Polish? Pronunciation of Panie Piotrze with 1 audio pronunciation and more for Panie Piotrze. Mało tego, mówił, że Allah i Jezus to ten sam Bóg: wielokrotnie to powtarzając a także zapewniając o jedności w wierze z braćmi muzułmanami w krajach Bliskiego Wschodu o czym czytamy na stronie Watykanu. Tu jest to obraz Papieża Reformacji, który zmienia ten obraz Kościoła. Raczej jest to krytyka konstruktywna. Znaczy, to nie chcący, myślałam, że to ktoś inny. - Nie musisz mi się tłumaczyć. - Przysunął się do mnie, a ja położyłam swoje ręce na jego ramionach. - Miałeś bardzo udany występ, widzę, że fanek też Ci nie brakuje. - Proszę, nawet ty się ze mnie śmiejesz, już chłopaki mi wystarczająco dokuczają i mówią, że 4mKJHBZ. W końcu nie po to harowałam pół życia, żeby mogła mną zawładnąć jakakolwiek siła, która zrobiłaby z mojego intelektu papkę o konsystencji kisielu. On był po prostu dobrym, nie, może lepiej jest powiedzieć "przydatnym", tak, to dobre słowo, przydatnym facetem. Był mi i przyjacielem, i kumplem, i złotą rączką, i panem do przestawiania mebli, kucharzem, opiekunką gdy byłam chora, słowem był wszystkim czego potrzebowałam. W łóżku też nie było nam tak źle. Miłości między nami jednak nie było. Przynajmniej z mojej strony. Po co komu miłość, kiedy wiadomo, że może ona tylko i wyłącznie komplikować i tak już skomplikowane sprawy? Ważne jednak, że czułam się przy nim dobrze. Bezpiecznie. Czasami nawet czułam się przy nim piękna. Czy wiedział, że nic nas nie łączy? Zapewne. Nic sobie z tego nie robił. W końcu miłość w związku to dość niedawny wynalazek, dziecko współczesności, które nie tylko zerwało święty związek małżeński z drzewa priorytetów życiowych, ale również wywalczyło sobie prawo do życia bez papierków, życia wprawdzie w jakimś tam uczuciu(czasami), ale w większości jedynie w poczuciu bezpieczeństwa u boku drugiej, nieważne czy kochanej, osoby. Miłość bowiem nie może stać się pytaniem o sens związku. Pytanie takie może dotyczyć jedynie wygody obojga osób, nigdy uczuć, jakie między nimi występują. Nigdy nie myślałam, że będę miała kogokolwiek na dłużej. Okazało się to jednak niezbędne. W końcu każdy ma jakieś potrzeby. Moje może nie były specjalnie wielkie, ale doszłam do wniosku, że lepiej jest mieć jednego partnera niż milion przygodnych. W dzisiejszych czasach nigdy nie wiadomo, jakie choróbska można od drugiej osoby złapać. Tak więc żyliśmy trochę obok siebie, a trochę na marginesach naszych wspólnych egzystencji. On miał własne mieszkanie, ja również. Kiedy chciał, przychodził. Kiedy ja chciałam żeby przyszedł, wystarczył telefon, nawet sms. Zjawiał się zawsze. I nigdy, ale to nigdy nie było tak, że ja jechałam do niego. Nigdy mnie nie prosił żebym przyjechała. Wiedział, był pewny, że tego nigdy nie zrobię. Dlaczego? Po prostu. To ja tu stawiałam warunki. On mógł tylko zgadzać się na nie albo zrezygnować. Tego dnia miałam zły humor. Nie wiem czemu – czy to przez chmury za oknem, ogólne wrażenie smutku czy może jakąś nostalgiczną myśl podświadomą, która się do mnie przyczepiła nie wiadomo po co. Faktem jest, że potrzebowałam kogoś, do kogo się przytulę. Potrzebowałam ciepłego ciała, które odpowie na moje pragnienie. Potrzebowałam osoby, która mnie dotknie i poprawi nastrój, ale nie będzie wiedziała, ile to dla mnie znaczy. Nie mogłabym tego powiedzieć nikomu, nie mogłam się odkryć – nie chciałam stawać na pozycji przegranej – osoby, proszącej o cokolwiek. Przyjechał po pół godzinie. Nawet nie pytałam, co robił. W końcu nieważny był on i jego zajęcia, ale mój stan ducha. Kiedy wszedł, odwróciłam się do niego plecami i poszłam w stronę sypialni. Zrozumiał. Przyszedł chwilę później kiedy akurat chciałam rozpiąć sweter. Powstrzymał mnie. Pogładził po włosach, zbliżył swoje wargi i miękko dotknął moich. Przytulił na chwilę i przytrzymał, kiedy po sekundzie chciałam się mu wyrwać. Wtedy to się stało. Nie wiem jak. Zamknęłam oczy i pozwoliłam temu uściskowi trwać. Tak zwyczajnie. Nagle poczułam jakby jakaś ciężka obręcz powoli zsuwała się z moich wnętrzności. To dziwne – pomyślałam. Nigdy nie czułam, żeby tam była. Przez ułamek sekundy poczułam się wolna. Wtedy dopiero zauważyłam, że uścisk zelżał i jego ręce zaczynają gładzić moje uszy, mój kark, moje biodra… Odsunął się ode mnie trochę, a mi nagle zrobiło się tak chłodno, że chciałam do niego wrócić, zatopić się znów w jego ciepłe, twarde ciało, które przez tę idiotycznie krótką chwilę było ważniejsze niż niezależność mojego ciała, ba, mojego całego istnienia. On jednak mi nie pozwolił się zbliżyć. Patrzył na mnie łagodnie, a ja czułam się tak opuszczona, nie zwracając uwagi na wymowę jego spojrzenia. Czułam się na tyle smutna, że opuściłam głowę, a wtedy on znów się zbliżył, nachylił się, jakby chciał mi coś wyszeptać do ucha po czym wziął na ręce i położył na łóżku. Usiadł obok mnie jak matka, kiedy czasami żegnała się ze mną na dobranoc i powoli rozpinał guziki swetra. Zaczęłam drżeć i choć było mi zimno, nie mogłam, nie, nie chciałam go zatrzymywać. Moje ciało zaczęło się wyginać, zupełnie jakby pragnęło pokazać, że tak bardzo pożąda jego ciała. Wyciągnęłam ręce i zaczęłam głaskać jego ramiona. On, jakby na to zupełnie nie zwracając uwagi, zaczął rozpinać mi guziki spodni i ściągać je jest laureatka konkursu literackiego "Chwile uniesienia" Zaczyna pisać opowiadania więc mam nadzieję że wam się spodobają ;) Kilka słów o sobie mam na imię Majka , jestem na ogół spokojna ale czasami pokażę swoje diabelskie obliczę ;) To zaczynam pisać opowiadanie nosi tytuł Ola i Piotrek ;) O to pierwsza część : Jak zawsze co wakacje jadę do cioci do ciocię Anię ponieważ była bardziej wyluzowana i nowoczesna od mojej one bliźniaczkami ale nie były do siebie podobne z charakteru ale z wyglądu tak nawet czasami je myliłam. Mama była zawsze cicha i spokojna dobre miała oceny była idealną córką dla moich dziadków gdy była w moim nie chodziła na imprezy zawsze siedziała w domu i się Ania była złą wersją mojej od małego była hałaśliwa,niesforna przynosiła swoim rodzicom dużo problemów a to przychodziła do domu pijana,albo zmieniała chłopaków jak uczyła się wcale,każdy kto zna mnie zna moją mamę i ciocie to mówi że jestem podobna z charakteru do cioci Ani .Zawsze dziadkowie mówili na mnie jak byłam u nich Ania. Bardzo lubiłam przyjeżdżać do cioci miała duży dom. Miała dzieci ale tylko jedną córkę Edytę która z nią nie mieszka bo się wyprowadziła do swojego męża Daniela. Edyta była w wieku mojej siostry od kąt pamiętam są nie tylko kuzynkami ale tez najlepszymi przyjaciółkami. Ja jestem Ola jestem niesforną 15-latką. Mam długie brązowe proste włosy,piwne oczy lub jak moja siostra Asia mówi ciemna wysoka gram w piłkę ręczną. Ciocia Ania jest moją ulubioną i najukochaniszą cioteczką pod słońcem ,ciocia lubi jak do niej przyjeżdżamy bo całymi dniami jak nie jest w pracy jest sama w domu, ponieważ mąż jej 3 taemu umarł. Pierwsze dwa dni mineły bardzo szybko chodziłam do południa w piżamie a popołudniu jeździłam na zakupy z Edytą i wieczorem trzeciego dnia pobytu u cioci jak zwykle oglądałam telewizję o tej porze bo nie miałam co innego robić,a ciocia sprzątała po kolacji w kuchni a Asia była u Edyty i że ciocia mnie woła -Olu czy pójdziesz z lolą na spacer -ciocia miała psa yorka bardzo go lubiłam więc od razu jej opowiedziałam z uśmiechem -Oczywiście że pójdę nawet mi dobrze mi zrobi spacer-powiedziałam z uśmiechem na twarzy. -Cieszę się smycz wisi tam -wskazała na czerwoną smycz Loli od razu ją przypięłam do obroży psa. Nie za bardzo znałam to miasto ale okolice gdzie mieszkała ciocia znałam poszłam do pobliskiego parku jak doszłam to usiadłam na ławce. Puściłam Lolę i nagle zauważyła kota który właśnie spacerował bardzo szybko biegała więc mi uciekła nie dogoniłam jej więc zaczęłam wołać : - Lola,Lola chodzi tutaj- wołałam i wołałam ale nic to nie nagle zauważyłam jak jakiś obcy chłopak niósł Lolę na rękach od razu do niego podbiegłam wyglądał na sympatycznego i w dodatku był mega ciemne włosy,ładnie był ubrany, pierwsze co zauważyłam gdy do niego podeszłam jego piękne niebieskie wysoki i dobrze wysportowany. -Hej to mój pies-powiedziałam do niego- więc możesz mi go oddać - Cześć to twój pies mogłabyś go bardziej pilnować-powiedział chłopak -Dziękuje że ją znalazłeś uciekła mi naprawdę szybko biega a jeszcze szybciej jak zobaczy kota i pobiegłam za nią ale nie dałam rady ją dogonić -mówiłam jak najęta -a po za tym jestem Ola przedstawiłam się mu i podałam rękę . - Nie ma za co masz szczęście że trafiłaś na mnie a nie na jakiegoś złodzieja psów mam na imię Piotrek miło mi Ciebie poznać-podał mi swoją dłoń. -Pocieszyłeś mnie jesteś z stąd ?-zapytałam - Mieszkam tu od 15-nastu lat -odpowiedział i przesłał mi swój piękny uśmiech - A ty się tu dopiero wprowadziłaś czy na wakacje przyjechałaś -zapytał - Jak chcesz to mogę cię z miła chęcią pokazać miasto-powiedział Piotrek. - Przyjechałam do cioci na wakacje jak co roku o tej porze jestem tutaj -powiedziałam teraz ja -Zgadzam się żebyś mi pokazał miasto chociaż w domu nie będę siedzieć -powiedziałam -To kiedy pasuje ci poznanie tego miasta?-zapytał -Nie wiem kiedy chcesz kiedy masz czas-powiedziałam -podam ci mój numer telefonu oczywiście jak chcesz,mam nadzieję że twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna że spędzasz ze mną czas -powiedziałam coś takie nie wiedziałam jak on to przyjmie ale ja jestem głupia -To może jutro jak ci opowiada ,okej nawet dobrze że mi go dasz sam bym cię musiał prosić o numer,nie będzie zazdrosna bo nie mam dziewczyny -odrzekł Piotrek - To się cieszę,to jutro mi pasuje-powiedziałam Mam nadzieję że wam się spodoba ;) Niebawem dodam drugą część Hej już do was wracam nexty na tym blogu będą się pojawiały zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami czyli w każdą sobotę. Dajcie znać w komentarzu czy chcielibyście jakiegoś HOT-a. Zapraszam do czytania i proszę o komentarz. Pozdrawiam nutka3321 Dojechał do domu Hany nawet nie w dwie minuty. Piotr: Co się stało? Gdzie jest Łucja?. Hana: On traktował mnie jako przykrywke. Piotr:O czym ty mówisz? Hana:On jest gejem. Piotr: Mówiłem żebyś się z nim nie spotykała. Hana:Wiesz co? Teraz to już sama nie wiem czy to ja mam takiego pecha, czy po prostu w tych czasach każdy facet to dupek. Piotr: Uważam że każdy facet to dupek-Hana uśmiechnęła obrażają, okłamują i zdradzają-Pocałował Hane i zaniósł ją do sypialni. Położył kobietę na łóżku i powoli zaczął pozbywać się części jej garderoby... *** Leżeli wtuleni w siebie. Piotr wstał i zaczął się ubierać. Hana:Już idziesz? Piotr: Muszę wracać do domu. Hana:No tak żona czeka Piotr: Hana...-Wyszedł z pokoju, Hana zaczęła się ubierać. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Piotr: Otworzę! - Podszedł do drzwi i je otworzył. Łucja: Cześć Wujek -przytuliła Piotra-on nie jest moim wujkiem ale ja tak na niego mówię-dziewczynka zwróciła się do "cioci" Marty. Piotr: Dzień dobry. Marta: Dzień dobry Łucja: Co ty tu robisz? Piotr: Twojej mamie spadła półka w sypialni. Musiałem pomóc -uśmiechnął się do dziewczynki. Do drzwi doszła Hana. Hana: O cześć Marta. Marta: Przyprowadziłam już małą. Hana:A gdzie Weronika ? Marta: Bolał ją brzuch. Została w domu Piotr: To ja już lecę. Hana:Jeszcze raz dzięki za ten kran w uśmiechnęła się. Piotr: Kran? A kran. Nie ma za co. Marta: Ja też już idę. Hana: Nie wejdziesz na herbatę? Marta: Nie, lecę do Werci. Hana: To następnym wyszła. Hana poszła do salonu, a Łucja do swojego pokoju. Po chwili przyszła usiadła Hanie na kolanach. Łucja: Mamusiu-zapytała dziewczynka-skąd wiemy, że się zakochaliśmy? Hana: Widzisz kochanie-zaczęła matka- To tak jak z gwiazdami. Łucja:Z gwiazdami?-zdziwiło się dziecko Hana:Tak skarbie-uśmiechnęła się łagodnie zerkniemy na niebo nocą,widzimy miliony malutkich świecących punkcików. Dopiero po jakimś czasie dostrzegamy, że jedna z nich świeci najjaśniej. Tylko dla nas. Staje się tą najważniejszą- naszą gwiazdką. Łucja:Rozumiem,czyli jeśli ktoś jest taką gwiazdką to wtedy się zakochaliśmy. Hana: Jesteś bardzo mądrą dziewczynką zupełnie jak tatuś. Łucja: A jak poznać że to jest ta gwiazdka? Hana: Widzisz. Taka osoba się o nas troszczy widzimy w niej trochę więcej niż przyjaciela. Łucja: To w takim razie. Zakochałam się w tobie- dziewczynka podskoczyła i przytuliła mamę. Hana: To bardzo miło. Obejrzymy jakąś bajkę? Łucja: Taaak. Kaczora Donalda Hana: Przecież ty już Oglądałaś to ze sto razy. Łucja: No i co z tego? *** Piotr: Kochanie? Emilia:Tak? Piotr: Z kim ja byłem zanim byłem z tobą? Emilia: Nie wiem. Nie mówiłeś nigdy jak ma na imię. Jakaś rok młodsza od Ciebie. Z tej samej czemu pytasz? Piotr: A nie wiem,a nie przypadkiem z Haną? Emilia: Ty byłeś kiedyś z Haną? Piotr: No właśnie nie wiem. Emilia:Nie sądzę Piotr: Może i tak. -do pokoju wbiegł Antek Antek: Tato kiedy pojedziemy do zoo? Piotr: W Sobotę mam wolne. Antek: Mamo pojedziesz z nami? Emilia: Niestety idę do pracy. Antek: To może weźmiemy ze sobą Lucje i ciocie Hane? Piotr: Ciocia Hana pracuje. Antek: A Lucje? Piotr: Jak mama jej pozwoli to weźmiemy. Leć spać. Jutro do szkoły. Emilia: O której jedziesz do pracy jutro? Piotr: Po południu. Emilia: Odbierzesz dzieci? Piotr: Nie dam rady. Emilia: Ja też nie Piotr: Hana ma wolne. Emilia: A skąd to wiesz? Piotr: Pracujemy w jednym szpitalu . Emilia: To zadzwonię do niej. Piotr: Dzisiaj jest już późno, ja jutro zadzwonię. Emilia:Okey. Dobranoc. KOLEJNY DZIEŃ Hana:Kochanie , ubieraj się zaraz się spóźnisz do szkoły. Łucja: Mamo ktoś puka. Hana: Zaraz otworzę. Co ty tutaj robisz? Piotr: Miłe powitanie- Podszedł bliżej Hany. Hana: Łucja jest w domu Piotr: Jeszcze? Przecież oni mieli dzisiaj wcześniej jechać. Hana: Dlaczego.? Piotr: Wycieczka do teatru. Hana: Cholera zapomniałam Piotr: Co ty byś beze mnie zrobiła. Hana: Łucja szybko do raz Piotr: Hana?! A nie zamykasz domu?! Hana!!- Hana niedługo wróciła do domu zobaczyła kartkę na parapecie okna. ,,Zamknąłem drzwi, klucz jest pod wycieraczką. Żartowałem musisz do mnie przyjechać" Hana: Hej jesteś? Piotr: Wejdź. Hana: Przyszłam po klucze. Piotr: Ale ja nie mam twoich kluczy Hana: Bardzo śmieszne Piotr: Coś za coś - wskazał palcem na swój policzek Hana: To jest szantaż? Piotr: Nie Hana: Okey to od dziś mieszkam z Tobą. Piotr: Śpisz też ze mną? Hana: Bardzo zabawne. Oddaj te klucze Piotr: Nie oddam Hana: To sama sobie poszukam-Hana zaczęła przeszukiwać pokolei półki w salonie- Nie przeszkadza Ci to? Piotr: Nie Hana: No dobra dam Ci tego buziaka W POLICZEK- Oczywiście na zwykłym pocaunku się nie skończyło...- No dobra oddaj klucze. Piotr: No jeszcze raz i Ci oddam Hana: Zapomnij. Nie powinniśmy tego robić. Ty zdradzasz żonę a ja... Piotr: A ty kogo? Hana: Obiecałam sobie kiedyś coś. //Ela: Hej idziesz ze mną na randkę? Hana: Podwójną randkę? Ela: No tak jakby Hana: A co to za facet? Ela: Taki jak wszyscy. Hana: Czyli? Ela: Kolacyjka, winko, seks i do domu Hana: Nic z tego Ela: Hana zabaw się co ci szkodzi? Hana: W życiu nie pójdę do łóżka z... Ela: Żadnym facetem blablabla. Mówiłaś że Łucja to najlepsze co w życiu Cię spotkało. Hana: Bo to najlepsze. Ale nie zrobie drugi raz tego błędu. Nie zakocham się w nikim kto mnie nie kocha.// Piotr: Żyjesz?? Hana: A tak. Idę sobie poszukać tych kluczy gdzie są ?w sypialni? Piotr: idę do kuchni zrobić Coś do Jedzenia. Hana: Nie rób. Ja idę zaraz do domu. Piotr: Jak znajdziesz klucze. Hana: Znajdę - Przeszukiwała wszystko po kolei. Dziwnie się czuła grzebiąc w cudzych rzeczach. Otworzyła szafkę nocną Piotra. Zobaczyła małe pudełeczko przewiązane wstążką. Rozejrzała się czy nie przyszedł Piotr i otworzyła pudełeczko. Jej oczom ukazał się test ciążowy z pozytywnym wynikiem. Rzuciła pudełkiem i wyszła do kuchni. Hana: Oddaj klucze Piotr: Buziak? Hana: Nie mam zamiaru się z tobą droczyć. Oddaj! Piotr: Już już- wyjął klucze z kieszeni i oddał kobiecie. Hana wybiegła z domu. Pobiegła do siebie i zaczęła przeglądać kanały w telewizji w poszukiwaniu jakiegoś sensownego programu *** Piotr nie zrozumiał o co chodziło Hanie. Wszedł do sypialni. spojrzał na otwartą szuflade i na test. Wsiadł w samochód i pojechał do Emilii Piotr: Jesteś w ciąży?-kobieta zauważyła zdenerwowanie na twarzy Piotra Emila: Żartujesz, przecież się zabezpieczamy. Piotr: No ten test u mnie w szafce? Emilia:To test Magdy. Zrobiła test jak była wczoraj i miała go dać w prezencie swojemu narzeczonemu ale zapomniała wziąć i wrzuciłam go do twojej szafki bo była bliżej Piotr: To dobrze. Emilia: A teraz przeszkadzasz mi trochę Piotr: Już Piotr od razu pojechał do Hany. To było nie w pożądku że musiał sie tłumaczyć Hanie. Zadzwonił do drzwi. Hana: Nie możemy się spotykać teraz... Piotr: Ale... Hana: Kiedy twoja żona... Piotr: Ale ... Hana: Jest z Tobą w ciąży. Powinieneś się.. Piotr: Ale Emilia nie jest w ciąży! Hana: Nie rozumiem Piotr: To nie był jej test. Hana kocham Cię. Przepraszam że to mówię . Rozwiodę się, weźmiemy ślub i wyjedziemy. Hana: Najpierw zrób to pierwsze. Piotr: Mogę wejść? Hana: Proszę Piotr: Opowiesz mi trochę o ojcu Łucji? Hana: Po co? Piotr: Zaczynam leczenie neurologiczne co do pamięci po wypadku. Chciałem zacząć od starych znajomych. To był ktoś z naszej uczelni ? Hana: Tak, więc to przystojny... Piotr: A imię ? Hana: Piotr. Przystojny brunet. Zielone oczy. Miał słodkiego pieprzyka na przedramieniu w kształcie serduszka. Ale potem mu zniknął. Łucja jest bardzo do niego podobna. Piotr: Nie kojarzę Hana: Na jakiejś imprezie przegrał zakład i przefarbował sobie włosy na rudo. Piotr: Nadal nie jeszcze chciałem zapytać czy mogę zabrać jutro Łucje do zoo. Hana: Jasne -Nastała dziwna cisza, a po chwili Piotr zapytał: Piotr: Ty jesteś z Polski? Hana: A czemu pytasz? Piotr: Masz takie nie polskie imię. Hana: Jestem z Izraela. Przyjechałam tu w wieku 15 lat Piotr: Aha. Dobra mam niedługo dyżur lecę- Piotr podniósł się. Do Hany zadzwonił telefon. Hana: Słucham... Ale jak to?... Gdzie jestescie?.... Już jadę. Piotr: Co się stało? Hana: Łucja źle się czuje muszę jechać... ,,Cholerna bezsilność, gdy mimo szczerych chęci nie możemy zrobić nic by było tak jak dawniej" Witam wszystkich, Postanowiłam, że i ja sprubuję swoich sił i napisze opowiadania o Hanie i Piotrze. Mam nadzieje, że wam się spodobają. Początek opowiadania może być podobny do jednego z forum, ponieważ kiedyś pisałam tam ale nie skończyłam. Zachęcam do czytania!:) Część I"Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie jak przeżyć" Jonathan Carroll Minęło około 2 miesiące odkąd Hana straciła Piotra,poroniła oraz od tajemniczego porwania był najgorszy okres w jej wiedziała jak sobie poradzi bez niego, bez ich wspólnych wieczorów, spacerów a szczególnie nocy. Jedno było pewne musiała być silna. Przecież już nie raz pokazywała innym, że jest silną i twardą kobietą. Ale czy da się być silną mimo tych wszystkich przeciwności losu? /pewnego dnia w gabinecie lekarskim/ -Piotr dzięki za ta operacje sama nie dałabym rady. - oznajmiła Wiktoria -Nie ma sprawy Wiki. Jak to się mówi czego się nie robi dla przyjaciół. -To może wrócisz do nas? -Co? -No do szpitala, przecież Treter napewno znajdzie dla ciebie miejsce. -Niestety ale wyjeżdżam do Krakowa z Tosią. -Czyli już postanowiłeś? -Tak. To postanowione! -Powinieneś rozejrzeć się wnikliwie wokół siebie. -O co ci znowu chodzi. Wyjeżdżam po mam córkę i chce się nią jest w tym coś złego? -Nie ale może ktoś potrzebuje ciebie tutaj! -Daj mi już spokój. Ja już zdecydowałem. -Faceci. - powiedziała Wiki ale Piotr już chyba jej nie usłyszał Gdy szedł po szpitalnym korytarzu przypomniał sobie, że Wójcik miał do niego sprawe. Szybko wyryszył na ginekologie, mając nadzieje, że jej tam nie spotka. Po chwili był już na oddziale i zobaczył, że Wójcik rozmawia nie z kim innym jak z Haną .Postanowił poczekać. -Hana nie możesz wrócić jeszcze do pracy,niedawno miałaś wypadek,poroniłaś - nie dowierzał gdy to usłyszał. Jak to Hana poroniła a ja nic nie wiedziałem. A może to nie było moje dziecko. Z tą myślą opuścił oddział i poszedł na dwór ochłonąć. Myślał nad tym wszystkim co mu się ostatnio przydarzyło i nie wiedział co ma zrobić. Postanowił zaryzykować i poszedł do Hany. -Przepraszam ale ja nie jestem dzisiaj w pracy! - powiedziała Hana i gdy tylko zobaczyła Piotra od razu miała ochotę wyjść. Już miała opuścić pomieszczenie gdy on zadał jej bardzo ważne pytanie. -Czy to było moje dziecko? Przez chwile stała i patrzyła na niego,gdy po chwili zaczęła aby ta chwila trwała na nagle ona oderwała się od niego i tylko że wsiadła do wierzył,w to . Dlaczego to wszystko przytrafiło się właśnie im. Chciał pojechać do Hany ale stwierdził, że jest zbyt zmęczony i zrobi to jutro. Z tą myślą pojechał do oglądając wiadomości uświadomił sobie że musi o nią walczyć. Przecież mieli mieć dziecko, mogliby być przerwać swoje przemyślenia, ponieważ nagle w wiadomościach pokazali tragiczny kobieta jadąc samochodem doznała bardzo poważnego kierowca jadący z naprzeciwka specjalnie wjechał w samochód razie nie ustalono kto to od razu się zorientował że to może być się praktycznie zgadzało ale jedno go zastanawiało kto mógłby jej to zastanawiając się dłużej pojechał do do niego wszedł od razu domyślił się że to ona,ponieważ na korytarzu siedział już zaniepokojony razu do niego podszedł i zapytał się czy to zza drzwi wyszła wiki i powiedziała ze Hana jest stabilna ale bardzo słaba, za chwilę miała odzyskać od razu do niej poszedł i czuwał przy niej całą Piotr poprosił go aby poszedł się chwili wachania zgodził to Piotr siedział przy Hanie trzymając ja za Hana zaczęła się budzić. -Gdzie ja jestem? -Spokojnie Hana jestem przy wypadek ale wszystko jest w pożądku. -Piotr ja przepraszam. -Hana to ja ciebie było mnie wtedy kiedy mnie potrzebowałaś. -Nie masz za co mi. -Myślałem że jesteś z Jamsem i dlatego się nie odzywałem. -Piotr Jamesa nie było i nie ma. -Hana wszystko od początku? -Piotr........Tyle tylko zdąrzyła powiedzieć bo ........ Trochę krótkie wyszło ale następne będzie dłuższe góry przepraszam za wszystkie prawdopodobnie jutro wieczorem. Część IV" Bądź moim uśmie­chem, gdy za­sypiam i budzę się " -Hana, Hana kochanie - Wołał Piotr a Hana nadal nie odzyskiwała przytomności. -Hanuś, obudź czas mówił do ukochanej. -Co jest do cholery. - krzyczał zdenerwowany Piotr Nagle Hana otworzyła oczy i wyglądała jakby nie miała pojęcia co się stało. -Hana co się stało? -Piotr.. - Piotr widział że Hana ledwo się odzywa. -Mamo to my może przyjedziemy musi odpocząć. -Tak później. Piotr wziął Hane na ręce i zaniósł do samochodu, po czym udali się do Hotelu. -Hanuś już lepiej? -Chyba tak. -Ale mi strachu napędziłaś. -Przepraszam. -Przestań nie masz za co wszystko moja wina. -O czym ty mówisz Piotr. -Niedawno miałaś wypadek a już dostarczam ci adrenaliny. -Daj spokój. -Powinnaś odpoczywać a nie się gdybym powiedział ci gdzie jedziemy to byś się tak nie zdenerwowała i nie było by tego wszystkiego. -Przestań to nie twoja wina. pogadać z mamą a ty odpoczywaj - oznajmił z troską w głosie Piotr. - W sumie to już czuję się lepiej. Mogłabym jechać z tobą. -Chyba -Piotr? -Tak. -Kocham Cię. -Ja ciebie też. Wrócę za godzinę a ty masz odpoczywaj - powiedział Piotr i daj buziaka Hanie. Piotr wyszedł z mieszkania i udał się do drodze obwiniał się trochę o to co się stało, ale stwierdził że teraz wszystko już będzie okey. Nie spodziewał się jeszcze wtedy jak wielką niespodziankę szukuję im los. /dom mamy Piotra/ tu robisz? -Przyjechałem pogadać. -A Hana?Jak się czuje? -Już lepiej ale musi odpocząć, więc postanowiłem że lepiej będzie jak zostanie w domu. -No pewnie niech sobie odpocznie. -Boję się trochę o nią. -A co się stało? -Hana miało niedawno wypadek i powinna odpoczywać a nie jeździć na wycieczki. -Piotruś wszystko będzie tego co zdąrzyłam zobaczyć to silna kobieta. -A od kiedy tak znasz się na ludziach. Przecież nawet z nią nie rozmawiałaś. -A co mylę się? -Nie masz nigdy nie spotkałem tak silnej a zarazem tak wrażliwe kobiety. -Ona nie jest polką prawda? -Nie pochodzi z Izraela , ale jej ojciec jest co? -Nic. Po prostu pytam. -Aha. -Planujecie dzieci, ślub? -To wszystko nie takie proste mamo. -Co nie jest jest proste? Jak nie stać cię na pierścionek to poprostu powiedz. -Nie o to chodzi. Poprostu Hana wiele przeszła i nie wiem czy jeż gotowa - mama Piotra dostrzegła na twarzy syna smutrk. Piotr nie mógł oszukiwać matki i opowiedział jej o wszystkim. O Jamesie, poronieniu, i ostatnim wypadku była tym wszystkim bardzo poruszona nie wiedziała że mogło i spotkać tyle rozmowie z mamą Piotr wrócił do Hany i położył się obok z jego snów wyrwał go telefon. -Piotr Gawryło. Słucham. -................................... -Ale ja jestem na urlopie. -.................................... -A czy to muszę być ja? -.................................. -Oczywiście. Dopiero gdy skończył rozmawiać zobaczył że Hana przysłuchiwała się tej rozmowie. -Musze na chwile wyjechać do Warszawy. -No trudno. -Moja mama się tobą zaopiekuje. -Przecież nie jestem małym sobie. -Będe wtedy spokojniejszy. -No dobrze Panie Doktorze - Piotr tylko się uśmiechnął i wtulił się w plecy Hany .Wiedział że za chwile musi wyjechać i chciał jeszcze chwile spędzić z ukochaną. Mam nadzieję że się podoba. 5 kom = next Dacie rade?

opowiadania o hanie i piotrze